Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 159.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ce: głód i zimę. Motruna czasem myślą wybiegła po kobiécemu naprzód, ale ją odciągnęła troska powszednia. W istocie, przyszłość była groźna, a nawet dla najnędzniejszych zastraszająca. Dwór pusty z kapitanem Harasymowiczem na gospodarstwie, nie mógł być żadną pomocą; wieś odsunęła się od nich całkowicie, bo nawet Maxym Lach unikał ich teraz; do postawienia kuźni więcéj jeszcze potrzebował cygan pomocy niż kiedy, a zkąd było wziąć żelazo, młoty, kowadło, i pierwszy narząd rzemieślniczy?
Jakkolwiek przywykł Tumry po cygańsku obchodzić się lada czém, wszakże i miech, i cęgi, i młot, i kowadło były konieczne. Na horno potrzeba było cegły, i cygan sam zbudować go nie umiał! A bez kuźni jakaż znów dla nich przyszłość, i zkąd wziąć chleba kawałek?
Podtrzymywała go nadzieja, że gdy warsztat swój postawi, gdy ludzie zobaczą tuż blizko to, czego dotąd daleko szukać musieli; powoli zaczną się udawać do niego z pilniejszą robotą choćby ukradkiem, a za przykładem śmielszych pociągną się i bojaźliwsi.
Wiele jeszcze jednak potrzeba było do tego.