Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 120.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wczyna tego chce, dwór pozwala i rozkazuje, cóż wy możecie przeciwko temu?
— Motruna nie może tego chciéć, kiedy wie, że ojciec nie pozwolił — przerwał młodszy Lepiuk.
— Cicho!! — wrzasnął kapitan, stukając fajką z energicznym gestem — nie wdawaj się w rozprawy. Słyszycie rozkaz, słuchać i po wszystkiém; tak pan chce, tak być musi.
Bracia jakby naradzając się, spojrzeli na siebie, trochę przestraszeni zapalczywością pana Harasymowicza.
— Ale Jaśnie panie.... ośmielił się starszy.
— Tu nie ma ale — przerwał wąsacz — nic, nic, posłuszeństwo i po wszystkiém. Dacie Motrunie co się należy, wyprawicie wesele....
Lepiuk młodszy podniósł głowę, jakoś zadraśnięty rozkazem zbyt absolutnym kapitana, rumieniec wybił mu się na twarz, ręka zadrżała.
— Kiedy taka wola panów, a my przeciw temu nic nie możemy, to cóż gadać? Ale dla nas święta wola ojca, który umiérając mówił, że jeśli Motruna pójdzie za cygana, on się jéj wypiera za córkę, a my za siostrę. Niech państwo robią co chcą, ale wesela