Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 075.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie gonili: porzuć tam co ci twój pnnicz podarował, ubierz się w swoje łachmany i daléj w świat!
— Tak! w świat! w świat! daléj a daléj! — powtórzyła cyganka, kryjąc twarz w ręce splecione. — Zawsze daléj i daléj bez końca, do ostatka, do śmierci i po śmierci nawet...
— E! babo! egaszi! (kobieto) — krzyknął Aprasz — nie stękaj: wstydziłabyś się. Tyle twojego, coś dzień jaki nędzny odkradła; dosyć stać i w puch wrastać — w drogę! w drogę!
— Jutro! — żywo odpowiedziała dziewczyna zamykając okno — jutro!
— Pamiętaj! jutro!



Nazajutrz z rana jeszcze Aza była we dworze pana Adama, a już szatra cyganów znikła z wygonu: już werden (wóz) ładowano, dzieci dźwigały kociołki i młoty, podając je staremu, kobiety zwijały plasty (kołdry, pokrycia), a milcząca matka patrzyła na te przygotowania suchém okiem nieméj, obojętnéj rozpaczy. Stare baby piszczały i krzyczały kręcąc się koło niéj.