Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 032.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cia cyganów; nie widziano dotąd nic podobnego: szpilka nie zginęła na wsi, kobiéty siedziały przy wozach dni całe, ani ich było słychać. Baby same już po leki i po wróżby przywlekały się do nich, ale niełatwo było wymódz oboje; cyganki były smutne, dzikie, ostrożne...



Po tygodniu cygan spiesząc dalej, chciał zwijać namiot i wóz pakować; ale gdzie zaś! tyle jeszcze złamanych było lemieszów i koni bosych, tyle dla niego zajęcia! Sam wójt go przytrzymywał.
Siedzieli Cyganie i siedzieli w Stawisku; a wkrótce tak się dobrze osiedlili, że Aprasz jamę wykopać kazał, darnią ją pokrył i pod namiotem znalazła się niespodzianie ziemlanka. Nikt przeciwko temu nie miał ani słowa, i owszem, cieszono się z kowala własnego, pozbywszy pożyczanych; a z innych wsi nawet szli do Stawisk z naralnikami i siekierami.
Rodzina tych przybyszów składała się, jakeśmy wspomnieli, z samego wodza bandy, z owéj kobiéty z dziecięciem, która się zwała jego żoną, trojga wy-