Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom II.djvu/284

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ofiarowania Bogom przed dymiącemi ołtarzami na Spinie u nóg Cezara; ale nikt prawie, oprócz kilku zesłabłych i spodlonych, nie dał się namówić na odstępstwo.
Niektórzy już idąc ku Pulvinarowi, nagle zakrywszy oczy z krzykiem nazad rzucali się w arenę, i wstydząc chwili słabości, padali sami pod dzikiego źwierza pazury.
W końcu stała się rzeź bezbronnych ohydna i sromotna... Kazano uprzątać arenę i wezwać gladyatorów, by zapłaconém szermierstwem trochę lud osłupiały orzeźwić.
Noc wreszcie nadchodząca i godzina łaźni zamknęła to widowisko... które po sobie zostawiło wspomnienie dziwne w sercach najtwardszych.
A gdy przyszły ciemności, z domków na Suburra, z Katakumb, z willi, z domu Pudensa, z Aventynu i Caeliuszowéj góry, zstąpiły w cichości niewiast pobożnych gromadki, z lampami szatą pookrywanemi, i skierowały się ku Cyrkowi, ku górom poblizkim, kędy ciała męczenników wywleczone zostały; — wśród ciszy nocnéj poczęły swe dzieło miłosierdzia. W stosach ciał zżółkłych i prochem cyrku skalanych, wśród szczątków podartych na szmaty i do niepoznania zdruzgotanych, — klęcząc jęły one zbierać krew świętą i napawać nią chusty, napełniać naczynia; okrywać ciała, prze-