Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom II.djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przewiduje prawdę dla drugich... nie bierze jéj dla siebie — na tém poprzestał.
Na łożu Neronowém przysiadła Aktea, pochylona ku niemu, w szacie wpół z ramion opadłéj i uśmiecha się obejmując go ręką jedną, drugą podając czarę wina wziętą z rąk niewolnicy. Sporus stoi w głowach i smutno patrzy jakoś na pana i ulubienicę. Seneca zgłodniały, pogląda na jadło, zamyślił się, milczy; niekiedy spójrzy na ucznia badawczo i uspokojony znów odpoczywa; inni paplą po cichu, śmiejąc się, o igrzyskach, o widzach, o tych których spostrzegli w Cyrku.
— Otóż i Ennia ma już kochanka! — odzywa się jeden — broniła się długo siedząc nad wełną domową i kolebką syna, ale Lucius ją uwiódł nareszcie.
— Jakże to wiecie? — spytał drugi.
— Chwalił się dziś na Forum i pierścień zdjęty z jéj palca pokazywał.
— A Centhia już trzeciego mienia podobno — zawołał szydząc Doriforus — zastąpił Rubra Celer, Celera Sextus zastąpi.
— A Sextusa już chyba niewolnik barczysty... bo jéj nikt nie zechce, tak stara i szpetna... — szepnął inny.
Wszystkie te matrony — wmieszał się Neron powoli — nie warte przecież jednéj pięknéj Greczynki jak moja Aktea, nie prawda Serenie? Zawsze tam jeszcze u nich zostanie cóś z dawnego wstydu —