Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom II.djvu/076

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

udawał wprzódy na ciele i umyśle upośledzonego, aby życie ocalić i nie obudzić obawy?
Dwór też, który go otaczał, opanował i zawładnął nim, przyczynił się zapewne do uczynienia go późniéj tém, czém został — owym jakby od pioruna rażonym człowiekiem, który pod naciskiem ulubieńców nie wiedział sam co czynił. Dawano mu żony, pozbawiano ich, podsuwano ulubieńców, narzucano przyjaźnie — wszystkiemu ulegał. Rzezaniec Porides, Felix, Arpocras, Polybiusz stary nauczyciel, a najbardziéj Narcyz sekretarz i Pallis rządca dworu, okryci przezeń dostojeństwy, robili co chcieli, rozporządzali łaskami, pieniędzmi, podpisami, które mu dawać kazali tak, że nigdy sam nie wiedział co poczynał.
Powierzchowność jego nawet jak na Cezara dosyć była niepoczesną — wysokiego wzrostu i budowy prawie kształtnéj, siwą miał już głowę i słabe nogi, na których ledwie się trzymał. Śmiech jego wyuzdany, gniew pianą okrywający usta, zająkliwość, drżenie głowy, czyniły zeń istotę dziwaczną i litość obudzającą. Dodajmy że tak był żarłoczny, iż nieraz dla zapachu jadła z trybunału zchodził, a od stołu nigdy nie wstał nie obżarłszy się nad miarę.
Spał potém we dnie wszędzie gdzie siadł, aby po nocy czuwać przy kobietach, nad grą, którą namiętnie lubił.