Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom II.djvu/071

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jątrzyły Choercę, że postanowił choćby sam przy piérwszém spotkania nań się porwać. Cajus w dobrem usposobieniu ducha był dnia jednego na igrzyskach; wyrocznia jakaś kazała mu się strzedz Cassiusza, ale na myśl mu nawet nie przyszedł Choerca; zastosował to do Cassiusza Longina, którego tegoż dnia przywieziono z Azyi. Uspokoił swą obawę wyroczni Antium, zatrzymaniem podejrzanego.
Wespół zasiadł na swém miejscu Caligula, tuż przy nim wśród trybunów stanął Choerca, inni sprzysiężeni rozsypali się do koła.
Około siódméj godziny, ubawiwszy się widokiem tragedyi i mordów, Cajus wyszedł wziąć łaźnię poprzedzającą wieczerzę...
W tłumie młodzieży u wnijścia stojącéj, którą sprowadzono z Azyi dla cyrku i teatru, Choerca spotkał go, żądając na noc zwykłego hasła. Cajus odpowiedział mu wedle swojego obyczaju jakimś wyrazem bezwstydnym, gdy w téj chwili stary Rzymianin mieczem go przebił, uderzywszy między ramiona a szyję. Caligula chciał uciekać, gdy Sabinus obalił go krzycząc:
— Powtórz!
Trzydziestu razami w chwili przebijają go spiskowi, Aquila zadaje cios śmiertelny.
Wśród germańskiéj straży Cezara, wiernéj mu i przywiązanéj do niego, odgłos zabójstwa rozniósł