Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom I.djvu/297

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Juda, prowadzony przez milczącego niewolnika, ubocznemi drożynami po za miastem, dostał się wreszcie do miejsca, którego dozórcą tak niespodzianie został mianowany. — Był to plac dosyć znaczny i budowa obszerna, ale od lat wielu pobytu pana w Rzymie opuszczona; niegdyś wspaniała willa, dziś pustka, któréj piękne drzewa stare świadczyły tylko o staranném dawniéj utrzymaniu....
Drzwi jéj główne wychodziły na ulicę, i obite były blachami bronzowemi, które rdza poprzejadała w wielu miejscach; bogowie opiekuńczy Janus, Forculus (Podwójnik), Limentinus (Próżnik), Cardea (Zawiasowa bogini), nie ustrzegły ich od zniszczenia, bo w wązkiém przejściu, wiodącém do Cavaedium (głównego podwórca) [1] niegdyś przez psy i stróża pilnowanego, dziś tylko obite na ścianie malowanie psa na łańcuchu wyobrażające, z napisem cave canem, jakby na śmiech zostało. Rosły tu trawy blade i przechadzały się węże z podniesionemi głowami. Napis Have (Salve), wyłożony mozaiką na drugim progu wygnieciony był, śmieciem zarzucony i nieznaczny, — nie było komu witać, i kogo...

Samo podwórze, atrium stare znać, wzniesione było dawnym obyczajem, (ex more veterum) bez kolumn, spartym na belkach tylko otoczone daszkiem,

  1. Z grecka zwano je Diathyrum.