Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom I.djvu/228

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się za widokami krwawemi dniem i nocą i nielitościwe szyderstwo. Zresztą Tyberyusz nie dostrzegał w nim najmniejszéj chęci pochwycenia władzy, a najpodlejsze uniżenie i naśladowanie obyczajów jego, posłuszeństwo ślepe, bojaźliwe milczenie, wzbudzały w nim szyderstwo i wzgardę.
Cezar kazał mu się był żenić z córką Marka Silana, Junią Claudią, i Cajus, nie odstępując swych obyczajów, pojął ją za żonę uległy.... Nie zmienił przeto wcale nawyknień, nie poprzestał wycieczek wieczornych i wszystkiego co go lekkim i płochym mogło okazać w obec Cezara, a zatém nie strasznym... Jego tylko i wiernego Macrona, nie posądzał może wreszcie schorzały starzec, choć obu jednak śledził tajemnie. Wesela nawet krewnych nie sprowadziły go do Rzymu, a życie w Caprei szło zawsze jednostajnym trybem.
Czasem tylko znudzony Tyberyusz wzywał na rozmowy Thrasylla lub Heliosa i zasiadłszy z nimi na tarasie willi, obu wypytywał o przyszłość, żyda badał zręcznie o swoje zdrowie i życie, powrót do sił i leki, jakichby radził mu użyć. Żyd, czy z przekonania, czy z obawy podejrzeń, żadnych mu dawać nie chciał; ta ostróżność może ocaliła mu życie. Unikał zresztą Cajusa, wiedząc, że każdy krok ich był donoszony panu, a z samym Macronem widywać się starał tylko przy świadkach.
Nie na rękę to było wodzowi pretoryanów, któ-