rzono, wywracano zamki, chrześcian mordowano. Oba Jaksowie wrócić musieli na swój gródek, bronić mienia ostatka, życia swego i rodziny.
Z garstką wiernéj czeladzi i resztką wojska swojego zamknęli się w Jaksowych borach, gotując do rozpaczliwéj obrony. Dnie i noce czuwać musiano nieustannie, w niepewności kiedy te tłumy, co się po całéj Polsce na łup i zdobycze puściły rozpasane, przyjdą pod gródek, ażeby go zrównać z ziemią.
Niemal cały ród Jaksów zgromadził się tu do nich, aby sił rozproszonych nie wystawiać na niebezpieczeństwo. Inne zamki opuszczone stały na łasce bożéj, tylko Jaksowych borów, w których znaczne skarby zgromadzono, bronić postanowili. Do mocniejszego téż niż gdzieindziéj oporu gotowali się zrozpaczeni, tak że niewiasty nawet sposobiły się do walki i gotowe były przywdziać zbroje.
Jurga i Andruszka mieli czas wysypać okopy, wystawić ostrokoły i zaborole, zaopatrzyć gródek w żywność dla dosyć licznéj załogi i obmyśleć dobrze co czynić mieli, aby rodzinę swą obronić.
Nierychło téż gromady owe rozwścieczone przeciw chrześcianom ważyły się napaść na gród pilno strzeżony. Opatrywano go zewsząd, podsyłano ludzi, aby załogę ku sobie przeciągnąć, lecz Jurga i Andruszka oko mieli na wszystko. Nie ważył się ów tłum bezładny rozpocząć daremną
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 3 220.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.