Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 3 187.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kami byli uroczystości, która wspaniałością królewską dorównać miała pamiętnemu przyjęciu w Poznaniu i Gnieznie cesarza Ottona III.
Zamek gnieźnieński nie mógł starczyć na pomieszczenie ani połowy gości, jacy tu przybyć mieli, chociaż do starych dworców kilka wielkich izb stołowych przybudowano. Reszta ludu i panów pod namiotami i szałasami nad jeziorem, na Jeleniu, na podzamczu obozować miała. Już w połowie kwietnia z Poznania nieustannie szły tu wozy ładowne, a ostatnie miesiące zimy wszyscy łowcy królewscy polowali w lasach, aby mięso na te gody przysposobić dla pospolitego ludu.
Na tysiące liczyć było można spodziewanych gości, którzy wszyscy na koszcie i żywności króla utrzymani być musieli. Nie było to już pierwszyzną dla Bolesława, bo dwór cesarski także licznym był i zjazd ogromny. I teraz dla dodania okazałości, co najpiękniejsze poczty pancerników barwianych, co najżwawsi tarczownicy, stawać mieli w otoczeniu królewskiém.
Siedział jeszcze na arcybiskupiéj stolicy gnieźnieńskiéj brat Wojciechów Radzym, mąż świątobliwości wielkiéj i ducha tego, co męczennika ożywiał, starzec już w latach podeszły, przez króla na równi niemal czczony z tym, którego ciało na wagę złota wykupił. Jemu dano było, jakby w imieniu Wojciechowém namaścić skroń królew-