Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 3 169.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

uwiadomionym okazał i nie został zatarty, przerwał kłaniając się opatowi, iż z cesarstwa przybywający od Marchyi pogranicznych, jednozgodnie to poświadczali, iż w górach, pobliżu włoskich granic koronę i posłów schwycono, a radość ztąd była wielka.
Pisarz, który potajemne miał posłanie, a do niego przyznawać się nie chciał, mógł zaręczyć iż wieść fałszywą nie była. Wiedział nawet w którym hrabstwie i miasteczku posłowie schwyceni zostali. Opat wolał króla w niepewności trzymać.
Napróżno po tém obrażona Oda tem, że poślednie zajęła miejsce na chwilę, starała się Bolesława pociągnąć i rozerwać. Król nie spojrzawszy nawet na nią, z opatem poszedł na osobność. Zmieniony był i gniewny, chciał natychmiast trzecie już poselstwo wysyłać.
Dał mu wszystko wypowiedzieć Aron, słuchał cierpliwie i znowu wielkim swym spokojem nieco rozgorączkowanego upamiętał. Gniew gdy nie zarazi sobą tych, wśród których wybucha, musi zawsze przygasnąć i w sobie zawarty trawić się powoli.
Ochłódł Bolesław nieco.
Opata zdaniem było, aby nie poczynać nic, dopóki by wieści nie nadeszły pewne i ostateczne. Wszak ci jedne posły pochwycone być mogły, a drugie wrócić szczęśliwie.
Jakkolwiek mała była nadzieja, Bolesław dał