Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 3 159.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wszystko co dotąd widział Jurga w życiu swém i podróży, obok tego wydało mu się drobném i małem. Sam cesarz w oczach jego mniejszym się okazał, gdy nań ztąd spoglądał.
O. Gerbert zniknął mu zupełnie dnia pierwszego. Nazajutrz znaleziono słowiańskiego rodu braciszka, który z Jurgą mógł się rozmówić, kazano mu się odziać tak, aby oczów na siebie nie ściągał i dozwolono mu pójść po mieście, którego widoku był ciekawym.
O. Gerbert chodził tymczasem około wielkiego dzieła, które przygotować było potrzeba. Dary we złocie jakie przywieźli z sobą ułatwiały nieco zadanie, bo skarb wojną z Saracenami był wyczerpany, lecz wkrótce dowiedział się wysłaniec opata, iż o żądaniu Bolesława wcześnie dano znać do Rzymu, a cesarz się sprzeciwił posłaniu korony. Oprócz tego rościł papież prawa do kraju Polan, szczególniéj Gniezna, które z sąsiedniemi ziemiami, Oda żona Mieszkowa zapisała darem apostolskiéj stolicy. Bolesław trzymał więc tę własność prawem oręża tylko, dziedzictwa i rozporządzania polany dopominano się tutaj.
Przewidując to Bolesław król, polecił zapewnić w Rzymie, iż będzie się uznawał lennikiem i chętnie grosz do świętego Piotra skarbony składał rocznie, chociaż Oda ofiarowała to, czego nie miała i czém rozporządzać nie mogła.
Sam nie ważąc się na wyjednywanie u papieża