Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 3 144.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ojcem, odgadując już po co został wezwany, znać było z twarzy, iż się gotował na niemiłą nowinę.
— Tęskno mi samemu — odezwał się Bolesław — postanowiłem swaty posłać do markgrafa i Odę zaślubić. Nie masz się czego obawiać, bym cię dla młodszych dzieci, jeżeli je Bóg da, z praw twoich wyzuł. Dostaną działy, ciebiem przeznaczył do panowania... Oda być musi żoną moją, wyznaczyłem ciebie w poselstwie po nią.
Spojrzał na syna, który stał z głową spuszczoną, milczący.
— Wybierzesz orszak świetny i niezwłocznie wyruszysz w drogę z podarkami...
Mieszko milczał.
— Miłościwy królu — odezwał się widząc brew jego zmarszczoną — do nóg waszych upadnę prosząc, byś mnie uwolnił od tego... Jechać nie mogę...
Zwrócił się popędliwie Bolesław ku niemu z twarzą zaognioną.
— Kiedy ja rozkazuję?..
— Błagam cię...
— Śmiesz mi się opierać?..
— Nie mogę jechać — odezwał się Mieszko — czyń co chcesz ze mną, nie pojadę...
— Mów, dlaczego?
— Łacno to pojąć, macochy nie chcę, abym na Bezpryma nie wyszedł...
Straszne milczenie poprzedziło wybuch straszliwszy jeszcze. W pierwszéj chwili Bolesław