Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 3 032.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z oknem ku sypialni swéj wychodzącém uczynić kazał, tak iż Walgierz nieustannie na oczach miał pieszczoty Wiślimierza z Heligardą, i mógł słyszeć, jak się z jego niedoli urągali oboje.
Lękając się sług własnych i mniéj im ufając, Wiślimierz straż nad więźniem zlecił rodzonéj siostrze swéj Ryndze, która klucze miała od klatki i oków, a gdy więźnia pod strażą wywodzono, pilnowała. A była Rynga ta niewiasta z twarzy i postawy tak brzydka i odrażająca, że ją nikt za żonę wziąć nie chciał, chociaż od dawna lata miała po temu.
Ta ustawicznie patrząc na pięknego Walgierza, w końcu litość uczuła nad nim, i dnia jednego, gdy nikogo na zamku nie było, odezwała się doń, iż radaby wolność mu dać, gdyby ją chciał wziąć sobie za żonę.
— Wziąłem był dla piękności jednę, która mię z ogubą przyprawiła — rzekł Walgierz — dla czegóżbym drugiéj nie miał brać dla serca? Niech się stanie jako chcesz, bylebym wolnym był?
I nie dziw, że jakimkolwiekbądź kosztem chciał być wolnym Walgierz, srom i niewolę bowiem cierpiał wielką. Nie dość, że żelazem okuty był i w klatce jako zwierz zamknięty, ale na żelaznym wole siedzieć musiał, a przez okno patrzeć i słuchać niewiernéj, która wraz z gachem z niego nielitościwie szydziła.
Rynga w umówioną chwilę, pootwierała zam-