Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 2 225.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gdzie go zaraz Harno przyszedł powitać... Bogu podziękował, że go szczęśliwie doprowadził.
Spytał natychmiast o opata, i oznajmiono mu, iż na dworze się znajdował. Wnet téż ktoś pobiegł z wieścią o powrocie.
Ks. Petrek nie miał jeszcze czasu sukni zrzucić podróżnéj, gdy opat Aron we drzwiach się ukazał.
Podbiegł ku niemu, z przyklęknięciem witając go, jakby nadzwyczaj przejęty i poruszony ks. pisarz.
— Śpieszcie się przeodziać — bo król czekać nie lubi, a już wie o powrocie waszym, i wnet się przed nim stawić musicie. Ja nie pytam was o nic — posłyszę co przyniesiecie przed króla.
Westchnął ks. Petrek...
— Czcinajgodniejszy panie — rzekł — nieszczęśliwe to było owo poselstwo moje — zawczasu wiedziałem o tem, iż nie sprawię nic — przecie posłuszny jechać musiałem, wypić ten kielich goryczy...
— Z niczem was odprawiono? — odezwał się opat...
Ks. Petrek ręce rozwarł szeroko.
— Nie mogę tego powiedzieć — odparł — półgębkiem mi obietnice czyniono, bom nalegał mocno — a czy onym przyrzeczeniom ufać można — cóż ja wiem?