Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 2 221.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rozumem i pobożnością, jaką okazywał. Gromadka starszych jednak w krótce się z namiotu rozeszła, bo wieczór był późny, a Jaśko własne posłanie żołnierskie ustąpiwszy księdzu, sam nieopodal siodło i skórę sobie podłożywszy, legł także do spoczynku.
Ks. Petrek modlitwy dokończywszy, widząc, że Jaśko nie śpi jeszcze, a czaty za chwilę ma obchodzić, sam téż do snu nie śpieszył i zagaił znowu rozmowę, pytając coby na dworze słychać było.
Jaśko nie długo tam bawił, bo zaledwie przybywszy, korzystał z wyprawy, aby się do niéj przyłączyć, wiedział jednak, iż król Bezpryma do większych łask przypuścił, i że to powszechnie wpływowi pięknéj Ody przypisywano, która się nad losem pognębionego ulitowała.
Wiadomość ta mocno zajmować się zdawała ks. Petrka, dopytywać zaczął pilno o inne wieści.
Przed Jaśkiem nie inaczéj się malował, tylko jako pokorny sługa opata Arona, posiadający całe jego zaufanie.
Wybadawszy o Bezpryma wtrącił wnet ubolewanie nad tém, iż pokrewni Jaksów i cała rodzina tak się od króla usuwała...
Mówiąc to, czy z umysłu, aby wyprobować Jaśka, czy przypadkiem, ks. Petrek odezwał się dwuznacznie, iż tém gorzéj czynili, gdy — jak powszechnie i nie bez przyczyny utrzymywano —