Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 2 180.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czegoś dowodzić, lub o coś się spierać — a był z tego znanym dobrze, zabrał głos, nie mogąc znieść myśli téj, by Bolesławowi nawet pozorną wyświadczono powolność.
— To są groby pobielane — mówił — wszyci słowianie, tak dobrze ci co się ponawracali pozornie, jak ci, co nie nawróciwszy się, udają, iż z nami chcą iść razem...
Nigdy ja tego nie pochwalałem, nawet cesarzowi, iż na Bolesława tego, najniegodniejszego — idąc, Lutyków pogan brał z sobą. To nam wówczas nieszczęście ściągnęło i niebłogosławieństwo boże! Lutycy obok naszych chorągwi z krzyżami nieśli swoją z namalowaną boginią nagą... w którą wyrostek z orszaku margrabi Hermana, kamieniem cisnął. Za to się późniéj cesarzowi skarżyli, i dwanaście grzywien dostali wynagrodzenia. A godziłoż się chrześciańskiemu panu płacić??
Nie lepsi ci których jużeśmy święconą wodą i słowem pochrzcili... Widziałem sam, że się do żelaznéj obręczy modłą[1], Honidłem ją zowiąc, i około trzód ją obnosząc.
Nie lepiéj pewnie i koło Gniezna? zwrócił się do ks. Petrka.
— Bogów ci powywracano w lasach — odparł protonotaryusz — ale ich chowają ludzie po pieczarach, a dawne swe obrzędy odprawiają pewnie. Większa część dobrze, jeżeli się przeżegnać umie.

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być modlą.