Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 2 179.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie domyślał on się wcale, iż nawet tu, śledzić mógł ktoś za nim i każdy krok jego mieć na oku.
Izba przeznaczona dla narady, do komnaty arcybiskupiéj była przyległą, panował tu kanclerz, i pisarze, a ogromne wolumina i kodeksa, zalegały pułki do koła. U wielkiego stołu niezajęte nigdy stało wzniesione na stopniu krzesło arcybiskupie, na którém on zasiadał, ilekroć sam schodził dla spraw ważniejszych. Obok siedział już surowego oblicza, oczów dzikich, nizkiego czoła, wyrazu twarzy gwałtowny znamionującego charakter biskup merseburgski... Był to jeden z najgorętszych swojego czasu kapłanów i apostołów, ale jak to sam wyznaje, w środki łagodności nie wierzył, siłą chciał dokonywać wszystkiego.
Kanclerz był mężem większego pomiarkowania i przebiegłości, choć nie innych dla Polski usposobień.
O. Emerard żywił dla niéj też same uczucia, którym w rozmowie zwrot tylko rubaszniejszy nadawał; naostatek mnich benedyktyn z nowéj-Korbei osobisty wróg króla... także mógł tylko oliwy do ognia dolewać, a ks. Petrek, wrzekomo przybyły dla popierania interesu, wiemy jak był usposobiony.
Czekając na przybycie arcybiskupa, biskup merseburski, któremu długie milczenie było trudném, i który nieustannie coś opowiadać musiał,