Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 2 114.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

słem. Zwano ją starą Panichą. Nosiła ona na piersi ogromny krzyż cynowy, na znak widomy, że była ochrzczoną, siadywała dużo w kruchcie kościelnéj, gniewała się gdy ją posądzano o czary, zamawiania i praktyki bałwochwalskie, jednak leczyła różnemi sobie tylko znanemi ziołami, przy których i szepty i zażegnywania różne odprawiała. Ludzie się jéj lękali. Bojąc się, aby ją nie prześladowano o czarnoksięztwo, Panicha duchownym okazywała cześć nadzwyczajną, tak że na twarz padała przed niemi i kraj sukien ich całowała. W kościele jęczała i modliła się tak, aby ludzie słyszeli ją i widzieli. Mimo to wszystko, więcéj się jéj lękano, niż lubiono. Wcisnąć się umiała wszędzie, a czując, że obudzała pewną obawę, korzystała z tego wyłudzając od każdego co tylko mogła. Młodsze jéj życie mało znane było. Z dawien dawna wisiała przy dworze.
Niegdyś pewnie piękną być musiała, dziś stara już, z włosami siwemi, ale białemi jeszcze zębami i oczyma przenikającemi, postawę miała zręczną, chód rzeźki i zdala wydawać się mogła młodą, choć twarz jéj całą marszczki poorały.
Pokorna do zbytku, umiała być zuchwałą bez miary. We dworze nie było człowieka, któregoby życia tajemnic nie znała, wszystkich wad jego i słabości. Pomiędzy tumem a dworcem pańskim snuła się bezustannie... Niekiedy nikła na dni kilka i wracała niepostrzeżona.