Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 2 079.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Król się rozśmiał do niéj, rzucając na nią ognistém wejrzeniem, bo namiętności swych, niestety — nigdy nie nawykł był hamować.
Wybiegnięcie to naprzeciw Bolesława, wkraczało niejako w prawa królowéj i mogło gniew jéj, choć cichy i milczący wywołać, markgrafówna więc Oda, nie czekając aż się pani ukaże, skinęła tylko królowi, dała mu znak jakiś i skryła się natychmiast. We dworze to postrzeżono jednakże, i głowami potrząsano.
Król, gdy się ukazała Emnilda, niemniéj ją z wielką czułością i poszanowaniem powitał. Oda, kusiła go po szatańsku, a swawolnego i nawykłego chuciom puszczać cugle człowieka, łatwo było jéj pociągnąć — nie zmniejszało to jednak czci Bolesława dla niewiasty, którą i on i duchowieństwo i wszyscy za świętą niemal uważali. Korzył się przed nią i sromał król, a im czuł się winniejszym, tém powolniejszym okazywał się dla niéj. Duchowieństwo, szczególniéj Opat Aron, nieraz z tém sumieniem szukającém wybiegów różnych, aby się oczyściło — niemałe trudności mieli. Każdy grzech jawniejszy sowitemi dary opłacał król dla kościołów — lub pokutą jakąś, a nazajutrz znowu weń wpadał. Chrześciaństwo z duchem swém całém, ze znaczeniem głębszém, nietylko jemu, lecz większéj części europejskich władzców i najprzedniejszego rycerstwa — obcém