Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 2 014.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czący, iż mu nikt nie dorównywał powagą i rozumem a nauką. Bolesław często go używał tam, gdzie przebiegłości i spokoju, zimnéj krwi i męztwa było potrzeba, nie do walki, choć rycerzem był niepoślednim, ale do zbierania owoców jéj.
Gdy złamawszy nieprzyjaciela pokój zawierać, warunki stawić, przy swoich prawach obstać, wyjednać ustępstwa było potrzeba, nikt nad opata Arona i Stoigniewa nie był do tego zdolniejszym.
Król znał samego siebie. Burzyło się w nim łatwo i częściéj po miecz sięgał, niż cierpliwości zażywał. Usta jego wypowiadały zrazu co w myśli zapisane stało... otwartą był księgą król i wojakiem nawet czasu pokoju. Stoigniew miał wytrawność męża, co wiele przebywszy, ludzi znał i zażywać ich umiał. Nie uląkł się on ani oblicza cesarskiego, ani żadnego władzcy, niczém w świecie ująć go nie było można, ani zastraszyć.
Spojrzawszy téż na tę dostojną postać, uszanowanie dla niéj czuł każdy. Stoigniewa nic wzburzyć, nic krwi jego biegu przyspieszyć nie zdołało, na pozór zimny jak Aron, słuchał i patrzał, a gdy ci, co z nim się układali, myśleli już, iż go pokonali, ze spokojem odpowiadał im do swojego powracając, dopóki woli swéj nie przewiódł. Drogi téż to był człowiek dla króla.
Stoigniew nie starszym był nad niego, ale mu trudy siwiznę przyspieszyły. Obok włosów obfi-