Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 1 156.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chami, z ciężkim krzyżem u góry i dwoma złotemi także świecznikami.
Naczynia mnogie na stołach świeciły w mroku. Od stropu zwieszony był świecznik z rogów jelenich misternie spleciony i ujęty złotemi obręczami.
Królowa stała w pośrodku komnaty jakby na modlitwie, z rękami złożonemi, w czepcu swym białym na głowie i skromnéj szacie obcisłéj.
Na zwiędłéj jéj twarzy, obok smutku, który prawie zawsze mieszkał na niéj, malował się spokój i słodycz wielka. Oczy patrzały miłosierdziem i dobrocią.
Witając królowę ksiądz się niemal do saméj ugiął ziemi, a gdy oczy podniósł, przybrały i one wyraz łudzącéj dobroduszności i pokory.
Ludziom wybranym na ziemi dostają się dary, jakich drudzy nigdy zdobyć nie mogą. Przychodzą one im same, rosnąc z natury tych istot, która jest rolą urodzajniejszą nad inne. Tak królowa Emnilda, pobożna i święta pani, miała szczęśliwy instynkt poznawania, a raczéj przeczuwania ludzi. Ufała jednym, wstręt czuła do drugich, wyrzucając sobie jak grzech nieufność swoją, a nie mogąc jéj obronić.
Przez pobożność szanowała ona wszystkich duchownych i w nich kapłanów bożych, głosicieli słowa żywota; przecież ten tak uniżony, cichy, posłuszny na skinienie ks. Petrek, obudzał w niéj