Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 1 116.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wie rzucały się na kości, które zwyczajem było ciskać na podłogę. Zyg kilka razy próbował drażniąc je zabawić pana, ale stworzenia te zuchwałe, nie szanując jego dostojeństwa ni stroju, zębami wyszczerzonemi kłapiąc i burcząc nań, odstraszyły karła, który musiał ustąpić.
Cały niemal obiad przeszedł bez rozmowy, w milczeniu, tylko głosami z izby czterdziestu stołów dochodzącemi, przerywany. Niewiasty szeptały do siebie, parę słów król zamienił z opatem, królowa go kilka razy o bliskie święta kościelne spytała.
Proste i niewykwintne jadło, które roznoszono obficie, nasyciło gości wprędce, wypróżniały się misy, kubki z miodem i winem gęściéj krążyć zaczęły... król téż spełniał je chciwie i dopiero pod koniec uczty, z weselszą nieco twarzą, ku współbiesiadnikom się obrócił.