Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 1 097.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

objawił, rzecz niepowrotna. On sam jest jéj niewolnikiem. Niewiasty tylko słabe idą i powracają; mężowie gdy raz poszli, wiedzą iż wracać srom... Nie podałem tyłu nigdy, ani w bitwie, ani w sądzie... Gniewnym byłem, gdym ich skazywał, alem słowo rzekł...
— Gniew zły doradzca zawsze — przemówił opat. — Słyszę, że krom Sreniawów i Pobogów, dwu Starżów krewnych im, i Lis jadą téż precz ze dworu...
Gniewnie król ręką rzucił.
— Niech idą! niech jadą!..
Lecz widocznie go to bolało.
— Niech idą — dodał — byle poczty, gdy wici rozeszlę, stawili... bo i im głowy pospadać mogą... służbę pełnić muszą, a dworaków znajdę łatwo...
— Sądzę, że ze służby wyłamywać się nie myślą — odparł opat spokojnie — a trudno, żeby sromu nie czuli, bolu i żalu nie mieli. Zasług nie mało było na szali...
— Gniewnym był!.. — powtórzył król. — Stało się!
I jakby umyślnie zwracając rozmowę, rzekł zmienionym głosem do opata.
— Czyście myśleli, o czém wam mówiłem wczora?
— Nieustannie — odparł Aron — myślałem i modliłem się, miłościwy panie...
— Zrozumiałeś mnie — ciągnął król ożywiając