Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 1 069.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Z rozmowy i słów urywanych dorozumiała się królowa, że od dwóch już lat pomiędzy piękną córką Sieciecha a Jurgą Jaksą, w czasie świąt obchodzonych na grodzie, zawiązał się miłosny stosunek.
Jurga był tak pięknym młodzieńcem, jak Teodora śliczną dzieweczką, charaktery obojga podobne, wesołe myśli, serca gorące, zbliżyły ich ku sobie. Jurga ile razy bywał w Poznaniu, acz się na dworze nie pokazywał, zawsze znalazł sposób zbliżenia się i widzenia Sieciechównéj choć zdaleka. Pocichu zapowiedział jéj już swaty. Późniéj nieopatrzność młodzieńcza, nieszczęsna ruina i zubożenie wstrzymały je; na dworze już o wszystkiém wiedziano. Dziewcze gotowe było iść choć za ubogiego, lecz byłżeby ją dał ojciec? Jurga więc czekał wojny, łupów, poprawy w domu, lepszego czasu... i Teodora czekała... Nagle dowiedziała się, gdy sobie śniąc o przyszłości obiecywała szczęście, że Jurga został na śmierć skazany. Rozpacz ją ogarnęła. Zabyła wstydu niewieściego i do królowéj pobiegła, jak do matki.
— Dziecko moje — odezwała się wysłuchawszy Emnilda — nim wiedziałam o tém, że Jurga bohdanem był twoim, chodziłam upaść do nóg króla, płacząc prosiłam go za niemi, ale nie pomogło nic...
— Miłościwa pani, matko moja! — krzyknęła Teodora ręce załamując nad głową — jeżeli on zginie, ślijcie mnie do Dziewina, do Merseburga,