Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 1 059.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Król w sypialni swéj odpoczywał. Ogromny ogień pałał w kominie z kapturem, przed nim Bolesław w krześle poduszką nakrytém siedział.
Był już naówczas wielki ów podbójca i wojak niezmordowany, nieco wiekiem ociężałym. Ciemny, bujny włos kędzierzawy, okrywający mu głowę, siwizna gdzieniegdzie srebrzyła, odkryło się wspaniałe czoło, które troski poryły. Twarz pełną, ogorzałą, rumianą, dwoje oczów ciemnych zdawało się niemal całą wypełniać, tak wzrok ich gasił i ścierał, co się na niéj innemi wyrażało rysy. Ust niewiele widać było pod wąsami i brodą, wybujałą szeroko. Pierś wydatna, rozłożyste ramiona, przygarbione nieco, całe ciało bujno i silnie rozrosłe, uczyniłyby zeń olbrzyma, gdyby wzrost odpowiadał ich rozmiarom. Otyłość przyszła z wiekiem i ciężarem swym nużyła starego bohatera.
Kożuch soboli jedwabiem pokryty stanowił ubiór cały. Z pod niego widać tylko było bieliznę cienką i miękkie na nogach buty futrem bramowane.
Obok krzesła królewskiego stał mężczyzna w czarnéj sukni długiéj, wzrostu słusznego, chudy, twarzy bladéj, poważnéj a myślącéj. Włos krótko obcięty, wygolona korona, krzyż złoty na piersiach oznaczały duchownego. W rysach jego czytać było trudno, choć jak zagadka nęciły tajemniczym swym wyrazem. Bystry tylko rozum zdra-