Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 1 031.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i postanowiono w milczeniu czekać, co z tego wyniknie — na najgorsze się gotując.
Tymczasem wszyscy trzej, zwoławszy ludzi, sposobili się, na wypadek wszelki, jak się tłumaczyć będą mieli.
Pierwszy ów kupiec grecki dobył oręża przeciwko rycerzom, i srogiém łajaniem ich wyzywał. Cóż więc dziwnego, iż obelg i napaści wytrzymać nie mogli? Reszta sama za tém poszła. Upominanie się o zapłatę mostową nie było bezprawiem.
Tak się pocieszano, dodając sobie męztwa, chociaż bracia znając dobrze króla, gwałtowność jego i surowość nieubłaganą, nie kryli się z tém przed sobą, iż, gdyby przyszło stawać na sąd jego, sprawęby swą przegrali. Królowi szło o to wielce, aby kupcy obcy bezpiecznemi byli wśród krajów jego, bezprawia i gwałty rycerstwa, zarówno jak kmieci i osadników, karał bezlitośnie. Dał tego dowód, gdy nie dawno osiadłych, na puszczy około Kaźmierza pustelników reguły św. Romualda, łotry, chcąc im złoto przez króla dane wydrzeć, pomordowali. Natychmiast ścigać ich, łapać nakazano, obsaczono, ujęto i na śmierć wydano.
Jaksowie mieli u króla zasługi i łaski, przyjaciół na dworze, rodzinę możną, wszystko to mogło ich bronić w potrzebie — ale w oczach króla nie miałoby wagi, gdy raz co postanowił.