Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Brühl tom 2 213.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

moją energią jéj dopomagać. To co mam winienem wspaniałomyślności pana mego a nie przewrotnym rachunkom.
— Mości książe — przerwał Brühl — tego już nadto.
Sułkowski się zwrócił ku niemu ruszając ramionami.
— Przecież my oba jak Augurowie rzymscy możemy się z téj komedyi za kulisami śmiać nie kryjąc przed sobą!! Możecie być dla drugich niewinnym Efraimem... Ale dla mnie będziecie starym dobrze znanym Brühlem, któregom widział w paziowskim mundurze kłaniającego się lokajom....
Ministra twarz bladła i czerwieniała naprzemiany, niecierpliwość go porywała, widać było że chwilami chciał wyjść, to znowu jakby nierozpaczając jeszcze o tém że się potrafi zbliżyć i wytłumaczyć, zatrzymywał. Brühl miał w towarzystwie wielką zręczność, giętkość, nieustraszoność, sofizmat zawsze gotowy, wykręt łatwy; znał Sułkowskiego ociężałość, sądził, iż go pokona w końcu. Tu jednak rachuba chybiła, Sułkowski czerpał wymowę i moc z wyjątkowego położenia. Napróżno szukając jakiegoś punktu oparcia, Brühl w końcu odezwał się cedząc pocichu wyrazy:
— W. Książęca Mość winienbyś choć dlatego być nieco względniejszym dla Brühla, że Brühl w Polsce gdzie posiadasz dobra, także coś znaczy.
— Tak, ale w Polsce panie Brühlu, są pewne prawa, które więcéj znaczą od ministrów, a może i kogo starszego jeszcze. W Polsce raczéj się Brühl mnie niż ja jego obawiać może. Szlachta wielkopolska pójdzie za mną, bom ja téż niedawno ze szlachcica urósł na austryackiego księcia.
— Zaszczyt szlachectwa polskiego i ja z W. Ks. Mością mam wspólny — przerwał Brühl.
— A! przedziwna farsa! — rozśmiał się Sułkowski. — Jestże w kraju całym jeden człowiek coby nie wiedział jakeście z turyngskiego do polskiego szlachectwa przyszli. To wasze szlachectwo jest jak wszystkie wasze czyny okłamaniem prawdy.