Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Brühl tom 2 190.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Działo się to w biały dzień, wśród miasta a nikt nie rzekł słowa. Zuchwalec tryumfował, patrzący się śmieli, pies biedny padł ofiarą. Pani Sułkowska rozpłakała się w powozie, hrabia ani wyjrzał, ani rzekł słowa: zniósł to ze stoicką rezygnacyą, udając że o niczém nie wié.
Nikczemna tłuszcza przeprowadzała jadącego za most, biegnąc za powozem z krzykami. Woźnice popędzali konie, hrabia patrzał w dal chłodnemi oczami i ani drgnął nawet: nadto czuł się wyższym nad to aby cierpiéć.
Hennicke i kancelarya Brühla wiedziała o tém dobrze, (jeśli do tego nie wpływała), doniesiono Brühlowi: uśmiechnął się tylko....
W mieście krążyły najosobliwsze powieści. Bądź co bądź nowy minister, który w kilka dni potém wziął na siebie znaczniejszą część dostojeństw od których dawnego faworyta uwolniono, dowiedział się téż przez swoich szpiegów, że upadek Sułkowskiego raczéj żal obudza niż radość, raczéj przestrach niż nadzieję polepszenia. Szemrano wszędzie.
Brühl na to miał jeden ratunek: odosobnienie króla takie, aby słowo nieupoważnione do uszów jego nie doszło. Zaraz następujących dni rozpoczęło się obsadzenie wszystkich miejsc, których urzędnicy mieli przystęp do króla. Brat Brühla wszedł w obowiązki w. marszałka dworu, pozmieniano nawet paziów i lokajów podejrzanych o sprzyjanie i stosunki z Sułkowskim.
Karmiono Augusta wszystkiém co tylko mu smakować mogło, ale go wzięto w opiekę najściślejszą. Było mu z tém zupełnie dobrze, bo oprócz dogodzenia nałogom swym nie potrzebował nic.
W piérwszéj chwili o usunięciu i oddzieleniu królowéj, dla zapobieżenia wpływowi jéj, mowy być nie mogło; lecz w planie Brühla stało już pozbycie się Józefiny, jako najbliższa konieczność. W największéj tajemnicy mógł to przygotować z pomo-