Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Brühl tom 2 038.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wié, mogę miéć fantazyą jaką i przez parę dni stać się miłą dla niego, ale niewolnicą niczyją nie będę... nawet...
Odwróciła się ku Brühlowi, który stał niemy i zakłopotany.
— Rozumiész mnie pan?
Minister milczał.
— Nikt mi o niczém w świecie nie mówił — ciągnęła daléj — kobiécym instynktem odgadłam wszystko; przeznaczenie moje znam i wiem...
— Pani — przerwał Brühl — są rzeczy, które przez usta przechodzić nie powinny, które zdradzić, jest to się skazać...
— Nie potrzebujesz mi mówić tego, ja wiem wszystko; powtarzam panu nawet to, co się panu zdaje tajemnicą. August II potrzebował sławy i rozgłosu ze swych miłostek, pobożny syn jego nie dopuści nawet podejrzenia na siebie. Dlatego wszystko się musi ułożyć tak, aby ludzkie oko nie widziało, ludzkie nie słyszało ucho.
I sucho śmiać się zaczęła.
— Spodziewam się, że dając panu władzę.... potęgę, łaskę, sama téż korzystać z nich muszę, i żądam, aby moje fantazye były poszanowane; a że miéć będę fantazye, to niezawodna. Ciekawą jestem życia, łaknę go, potrzebuję się upić, aby o bólu zapomniéć.
— Myślisz — poczęła żywiéj — że mi w któréjkolwiek życia godzinie zniknie z oczu obraz tego nieszczęśliwego? Widzę mury, któremiście go otoczyli; izdebkę ciemną, tarczan[1] twardy, twarz stróża i oblicze jego zwiędłe, w długich jak wieki dniach, wpatrzone w małe okienko. Ale w tym człowieku mieszka wielki duch co go trzyma, co go może będzie trzymać tak długo, aż się kiedy drzwi więzienia otworzą. Prawda to, że druga wasza ofiara, biédny Hoym już się obwiesił w więzieniu?
Brühl patrzał w podłogę.

  1. Przypis własny Wikiźródeł tarczan — dawniej: tapczan.