Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Brühl tom 1 203.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Cosel oczy miała wlepione w pięknego mężczyznę i z chłodną krwią tak mu się przyglądała, jakby ciekawemu jakiemuś stworzeniu, którego charakter odgadnąć pragnęła.
— A więc to on jest? — rzekła uśmiechając się.
Moszyńska zwróciła się nagle.
Brühl stał w progu.
— Kto on? — zapytała Cosel.
— Minister Brühl — cicho odpowiedziała Moszyńska.
— Wszystko nowe u was! oprócz potomstwa chłopa... Brühl! o nikim podobnym nie przypominam sobie. Postąp waćpan — rzekła po królewsku dając mu znak ręką — nie lękaj się. Widzisz przed sobą kapłana wiary nowéj... arcykapłana... arcykapłankę... Słyszałeś o mnie? Jestem wdową po królu Auguście Mocnym... byłam jego żoną... hrabinę Cosel widzisz przed sobą, słynną na cały świat ze szczęścia i nieszczęść swoich. U moich nóg leżeli mocarze świata, rozkazywałam milionom. August mnie kochał jedną...
Mówiła powoli, na twarzy córki znać było przykre wrażenie, jakie na niéj ta mowa czyniła, ale jéj przerwać nie mogła. Brühl stał zdziwiony i niemy, lecz przybrał tę swą słodką i ujmującą, grzeczną i uprzedzającą postać, z którą się zawsze obcym przedstawiał. Pochylony nieco, zdawał się słuchać z nadzwyczajném zajęciem.
— Masz waćpan szczęście widzieć królowę przybyłą z tamtego świata... umarłą, pogrzebioną, a żyjącą tylko aby niewiernych nawracać na wiarę prawdziwą w jedynego Boga, który się Mojżeszowi objawił w krzaku ognistym.
Moszyńska oczy spuściwszy, poruszona to drżała, to ukradkowém wejrzeniem matkę błagać się zdawała, aby zamilkła...
Czy Cosel to zrozumiała, czy milczenie Brühla widocznie zmieszanego, [zamknęło jej usta, dość że][1] wstała z krzesła...

  1. Przypis własny Wikiźródeł Brakujący fragment tekstu. Uzupełnione na podstawie innego opracowania.