Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Brühl tom 1 119.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wać lepiéj jak za młodu, a Faustyny głos jak wypalona świeca, co wielkim płomieniem gorzała... jednego ranka zagaśnie.
— Nie tak prędko — odpowiedział zamyślony niemiec — wy to lepiéj wiecie odemnie.
— Ale nowy pan, ten cichy, spokojny, pobożny, skromny, zawojowany przez cesarzównę pan nasz, czy zechce...
Hasse się rozśmiał. — E un fanatico per la musica, e fanatico per la Faustina.
Chi lo sa? — szepnęła zadumana. Gdyby nim nie był, trzeba go uczynić takim. Promień myśli jasnéj przebiegł po jéj czole.
— Biédny stary August nie żyje — rzekła zniżając głos — radabym mu piękną powiedziéć mowę pogrzebową a nie potrafię.
Hasse ramionami ruszył. — Mów pogrzebowych mu nie zabraknie — rzekł głosem prawie niedosłyszanym — ale przyszłość inny o nim wyrok wyda. Wspaniałym był tyranem i żył dla samego siebie. Saxonia odetchnie może.
— Jesteście niesprawiedliwym — zawołała Faustyna — mogłaż być kiedyś szczęśliwszą, świetniejszą, słynniejszą... Blask od tego bohatéra padał na nią.
Hasse boleśnie się uśmiechał.
— W loży teatru wydawał się bohatérem, gdy do was się uśmiechał cały brylantami okryty; ale kraj łzami te dyamenty opłacał. Radość i śpiéwy rozlegały się po Dreznie, a jęki po Saxonii i Polsce. Tu był przepych, tam nędza.
Faustyna się porwała oburzona.
Tace, milcz — zawołała — nie dam ci nic mówić na niego: brzydka zazdrość odzywa się z ciebie.
— Nie — rzekł Hasse spokojnie, patrząc na nią — całą moją miłość pochłonęła muzyka, a piękną Faustynę ukochałem w jéj głosie i starczyło mi, gdym go słyszał lub nawet marzył o nim. Faustyna nie mogła widziéć króla inaczéj i ja milczę.