Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Brühl tom 1 031.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Na zamku królewskim paziowie przyboczni Augusta II-go mieli wyznaczone pokoje, w których, oczekując rozkazów, na służbie czuwali. Konie dla nich, na przypadek, gdyby który miał być wysłany, zawsze stały w pogotowiu. Mieniali się u drzwi i w przedpokojach, towarzyszyli N. Panu, a często, gdy się inni starsi pod ręką nie znaleźli, z rozmaitemi pismami i rozkazami wyprawiani bywali. Gorliwie bardzo utrapioną tę służbę pełnił młody Brühl, sprawiał ją z kolei za siebie, a nawet chętnie za drugich, tak, że król często go mając na oczach, przyzwyczajał się do twarzy i usługi.
— A ty tu znowu, Brühl? — zapytywał z uśmiéchem.
— Na rozkazy W. K. Mości.
— Nie przykrzy ci się?
— Najszczęśliwszy jestem, będąc dopuszczonym do oglądania oblicza pańskiego.
I kłaniał się młody chłopak, a K. J. Mość po ramieniu go klepał.
Nigdy odpowiedzi nie był dłużnym, nigdy nic dlań trudném ani niepodobném nie było; w skok biegł i sprawiał co kazano, niezwłocznie. Dnia tego przychodziły kresy i odprawiać miano odpowiedzi; oczekiwano na nie od rana. Często się naówczas poczty opóźniały, bo lub koń padł, albo rzeka wylała, lub pocztylion zachorzał, nie było więc czasu oznaczonego