Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Boleszczyce tom 2 176.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

natychmiast w kuchni, i cały wieczór, a następny ranek szukano go napróżno.
Ulękniono się nawet, czy mu się co złego nie stało, ale O. Otton pobiegł do przełożonego, a O. Augustyn, powiedział że sam posłał Pawła z poleceniem jakiemś od siebie, na nowiny, które właśnie karczowano.
Boleszczyce, przyjęci w izbie dla obcych przeznaczonéj, mówili tylko z O. Augustynem i Ottonem, którego zaraz poznali. Zapytał się staruszek co poczynali i jak im było na świecie... Pytanie to było nawet zgoła niepotrzebne, bo jedno spojrzenie na nich uczyło, jak ta rzeźka i świetna młodzież wiele ucierpieć i strasznie przyboleć musiała.
— Mój ojcze — zawołał Dobrogost do staruszka, bo Borzywój, dawniéj najmowniejszy, teraz niemal mowę postradał — mój ojcze — nie pytajcie lepiéj, abyśmy odpowiadając wam serca sobie nie krwawili. Nieszczęsna to była godzina gdy się z Kijowa wróciło, wojen poprzestało, a doma ze swemi wojować rozpoczęło.
Nie byliście już pono w Krakowie, gdy króla i nas z nim precz wyparto, po oném zabójstwie Biskupa. Jechał Bolesław w téj jeszcze nadziei, że powróci z potęgą wielką i kraj zmusi do posłuszeństwa...
Z pańskim przepychem i okazałością przyjechaliśmy na Węgry, a nie można rzec aby nas