Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Boleszczyce tom 2 174.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jak go znalazł zgłodniałego na puszczy, i że człowiek ten grzesznikiem był, który naprzód dobrowolnéj śmierci szukał, potém do odbycia w klasztorze pokuty w sukni zakonnéj, dał mu się nakłonić.
Przybyły, jakby poprzysiągł na milczenie, nie odzywał się ani słowa, dał się naprzód zaprowadzić do izby przeznaczonéj dla chorych, i tu legł na posłaniu, kilkanaście dni w gorączce pilnowany przez jednego O. Ottona, gdyż nikogo więcéj doń nie dopuszczano.
Gdy po dwu z górą tygodniach wyszedł z infirmerji, ów chory nieznany człek; ci co go tu przybywającego widzieli, ledwie oczom swoim wierzyć mogli, tak strasznie był zmienionym.
Legł na łoże olbrzymem silnym, wstał z niego niemal kościotrupem, obleczonym skórą. Zmieniło go to, że włosy mu ostrzyżono jak wszystkim nowicjuszom, suknię czarną wdziano, i począł od tego dnia pełnić w klasztorze posługi, które z kolei przyjmowani do zakonu braciszkowie spełniali.
Przypadło nań noszenie wody, rąbanie drew, posługa kuchenna, motyką przygotowywanie roli na ogrody, a choć wychudły człek zdał się na oko bezsilnym, nikt mu nie zrównał w ciężkiéj pracy. Owszem zdawała mu się ona ulgę przynosić i czynić przyjemność, tak gorliwie, tak zapalczywie rwał się do niéj.
Wstawał o brzasku, szukał zajęcia do nocy, a gdy czemu inni podołać nie mogli, biegł jakby