Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Boleszczyce tom 2 051.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jestli także przeklęty z nim, kto go dotyka, kto z nim żyje, kto go nieopuści i nie zaprze się?
Bóg jestli tak okrutnym, kościół tak nielitościwym?
Mnich zadumał się nieco.
— Miłościwa Pani moja — rzekł, jam ubogi zakonnik, jam niewolnikiem w tém królestwie, którego Papież i Przełożony Zakonu naszego królami są. — Ja niestoję na tych wysokościach z których widzi się wszystko. — Oczy moje nie sięgają daleko, pod stopy patrzę, rozkazów słucham, nie wiem wiele. — Jedno wiem iż rzeczono nam, opuścicie go — ja, muszę...
— I żona, i dziecię! zawołała królowa.
— Wszystkim rzeczono — ciągnął daléj Ojciec Otto — opuścicie go, a to dla tego aby pychę złamać i zmienić ją w pokorę.
— Ale tego człowieka nie złamie nic — odezwała się Królowa — on żelazny jest.
— A! pani moja — szepnął Mnich, żelazo którego nic nie złamie rdza zjada.
Umilkła królowa, łzy płynęły po licu bladém, nieśmiała pytać więcéj.
— Więc i wy, wy nas rzucicie! — szepnęła raz jeszcze po długim przestanku.
— Rozkaz mi dano — odparł zakonnik i stał milczący.
Zakrywając sobie oczy płakała po cichu Wie-