Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Boleszczyce tom 2 022.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Władysław przypadł do ręki biskupa, który mu ją zlekka usunął.
— Miłościwy ojcze, odezwał się żywo. Znacie króla! — gwałtowny jest i niepomiarkowany, dajcie mu ochłonąć, upamiętać się. — On nawykł do rozkazywania, niezna w niem miary — lecz serce ma dobre!
Jestem pewny iż uległby, gdyby nie lękał się że poddanym rozkazywać nie potrafi, sam będąc zmuszony drugim ulegać.
Oszczędźcie mu upokorzenia...
— Co się stało w oczach ludzi, odwołaném ani zmienioném być nie może — odezwał się biskup chłodno. Kościół musi bronić praw swych i karcić nieposłusznych.
Król Bolesław sam swoim postępkiem popadł pod Anathema kościelne. Nie ja, nie kościół, sam on się wyklął i wyłączył ze społeczności. Moim ustom dostanie się tylko spełnienie obowiązku i wyrzeczenie tego co się już dokonało...
Władysław zbladł, zadrżał, rzucił się do kolan biskupa.
— Ojcze, zawołał — miejcie nad nim i nad nami miłosierdzie!
Stanisław ze Szczepanowa cofnął się unikając zbliżenia.
— On sam, on, on niemiał nad sobą i wami miłosierdzia, zawołał gwałtownie — proście jego aby pokutę czynił!