Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Boleszczyce tom 1 050.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Z duchowieństwem szło opornie; czuło się ono nadto silnie związaném z całą potęgą kościoła na Zachodzie — by mu ulegać miało nie broniąc swéj niezależności, gdy gdzieindziéj albo władzę ze świeckiemi dzieliło lub nad niemi brało górę.
Była to w całéj Europie chwila przełomu, która o losach kościoła stanowić miała, — miałli on, wedle wyrażenia Hildebranda, być słońcem, a królowie i panujący księżycami, czyli przy słońcu cesarskiém, jak skromny stanąć satelita.
Cesarstwo wprawdzie wasalów mnogich liczyło, siły wielkie, ale czémże one były obok potęgi duchowieństwa, rozsianego po świecie całym, skupionéj w ognisku z którego płynęły rozkazy; dzierżącego w ręku najpotężniejszy oręż klątwy i wyłączenia ze społeczności, równającéj się śmierci i nad samą nawet śmierć straszniejszéj.
Piętnastu biskupów polskich otaczało tron Bolesława Szczodrego, w czasie koronacyi jego w Gnieźnie; — byli to jakby piętnastu wojewodowie potężnego zastępu, który władzy królewskiéj albo mógł iść w pomoc, lub z nią walczyć.
Bolko ani znać od nich nic innego nie chciał nad posłuszeństwo i poddanie się rozkazom. Spotykał opór bierny, choć mu się otwarcie jeszcze sprzeciwiać nie śmiano, czuł że tu miłości nie miał — zastraszyć nawet nie potrafił.