Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Boleszczyce tom 1 013.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łowieckie i rycerskie przybory, łuki, lekkie oszczepy, ostremi zakończone żelazcami, miecze małe i noże w bogatych oprawach. I te znać z jednego wychodziły skarbcu, bo wszystkie były prawie jednakie.
Toż co o stroju i zbroi, powiedzieć było można o ludziach, spojrzawszy na twarze; widać było, że z jednego pochodzili rodu, bo choć w obliczach tych wyraz był nieco odmienny, choć wiek różny, rysy mieli dziwnie do siebie podobne. — Orle ich nosy, ciemniejszych nieco, lub świetlejszych odcieni włosy jasne, usta mięsiste, pociągłe twarze, wysokie czoła, wszyscy mieli jednego kroju. — W ruchach téż ich było pokrewieństwo, w mowie dźwięki brzmiały tonem jednym.
Była to jedna krew, w różnych rozkwitnienia stanach — jeden typ urozmaicony odmianami, jakie do nieskończoności umie mu nadawać natura.
Siedzący pod dębem, był widocznie najstarszym z braci, i zdawał się téż rej wieść między niemi.
Słońce się już było ku zachodowi skłaniać zaczęło, ale promienie jego mocno jeszcze dogrzewały; gromadka téż odpoczywająca nie myślała się ruszać z wygodnéj zaciszy, i chłodem a cieniem lasu się rozkoszowała. Pomiędzy niemi stały rogowe kubki podróżne ponalewane miodem i naczynia z wodą, którą ludzie z niedalekiego zaczerpnęli zdroju. Niedaleko od nich na łące, pasły się bujną trawą wiosenną, konie zażywne z sierścią