Strona:PL Józef Czechowicz - Nic więcej.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nic więcej


niepokój z ognia
siwobiały wodospad
rozwiane włosy matki
gdy je czesze rozcięły napół
smutek wlatuje przez okna
dośnić dospać
dosięgnąć katedr ostatnim
obrotem kół

jak tło mozajki spękana
ręka na trzonie łopaty
moja może być zbrodnia
i dobry dar
janku joanno anna
szepcze jesienny badyl
skądże to w oczach wilgotnych
rudy żar

tak naznaczyło mnie signum
tonąc widzę w odmęcie
widzę kto dni me ciosa
z bólu i cyfr