Strona:PL Józef Bliziński - Marcowy kawaler.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Pawłowa.

To nie!

Grzempieleski.

Ha, kiedy nie, to nie!

Pawłowa.

Z panem Grzempieleskim to jakby w farynę grał... ani raz do rychtu nie można przyjść...

Grzempieleski (skończywszy jeść i wstawszy).

No, niech tam! powiem... ale, ma się rozumiéć... (kryguje się, chrząka) Hm, hm... niech pani Pawłowa zgadnie...

Pawłowa.

Bogać to człowiek przenikniący, żeby mógł zgadnąć.

Grzempieleski.

Oto mam dla pani Pawłowéj kawalera.

Pawłowa.

A mnie co po kawalirach.

Grzempieleski.

Pani Pawłowa inaczéj gada, a inaczéjby rada... przecie teraz, kiedy ma się rozumiéć, już prawie rok jak nieboszczyk umarł, i żałoba wychodzi, toć przecie... jak się nazywa... com chciał mówić (n. s.) wcale się nie cieszy... co to jest?