Strona:PL Józef Bliziński - Marcowy kawaler.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Ignacy (zimno).

Nie wtrącaj się.

Pawłowa (do Heljodora, który pilnie uważa i ją i Grzempieleskiego.

Widzi pan, to tak zawsze... niech wszystkie sągi rozbierą, to nic nie szkodzi.

Grzempieleski.

Przepraszam pokornie pana dziedzica, więc tedy ponieważ potrzeba koniecznie dobrego przykładu, ja rekwirowałem, że się złoży te łachy do wójta.

Ignacy.

Powiadacie, że to stara, uboga kobieta? (Pawłowa rusza ramionami).

Grzempieleski.

Tak jest... więc tymczasowie, akuratnie kiedy chciałem, ma się rozumiéć odesłać, przychodzi ta baba z listem od pani z Topolina...

Ignacy (żywo biorąc list).

Od pani z Topolina!... (do Heljodora rozpromieniony) Od niej!... (do Grzempieleskiego) A skądże to jest ta kobieta?