Strona:PL Józef Bliziński - Dzika różyczka.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przód sceny, spostrzega Stefana) a! otóż i wicegospodarz!... to szczęśliwie... jak się masz!

STEFAN (żywo, chwytając go za rękę).

Co ty tu robisz?

BRUNON.

Co robię? a to dobre! widzisz, że przyjechałem.

STEFAN.

Poco?

BRUNON.

Poco? najprzód, stęskniłem się za tobą, a wiedząc, że cię tu znajdę...

STEFAN.

Bez dowcipkowań, bardzo cię proszę.

BRUNON.

No, a potem, ponieważ w domu niesłychanie się nudzę, więc chciałem zabawić się.

STEFAN.

Kogóżeś obrał sobie za cel tej zabawki?

BRUNON.

Szukam dopiero, a powiedziano jest: szukajcie a znajdziecie.

STEFAN.

Jakież masz prawo obierać sobie ten dom za...

BRUNON.

Na wielkie nieba, nie bierzże tego tak tragicznie, gdy sytuacya jest najzwyklejsza w świecie. Wiesz, że jestem gościem prawie w moich Ściborzycach, więc z tego powodu nie miałem dotychczas sposobności odwiedzenia tego sielankowego