Strona:PL Horacy Wybór poezji.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Kto z nas ma słuszność: ja? czy on? sam powiedz,
Lub raczej słuchaj, jako ten wszystkowiedz
Dobre o sobie rozumienie chowa,
Gdy Kynikowi, co go słowem wzgardy
Chwalebnie karcił, sam wsiadł na kark twardy.
Oto, jak mówią, własne jego słowa:
— Jeśli ja możnym słodkie rzeczy prawię,
To tylko w własnej mojej, nie w ich sprawie —
Wy zaś, gminowi kiedy podchlebiacie,
To z tego jemu zysk, nie wam. Więc bracie:
Który też sobie z nas wspanialej żyje?
Pan mię po pańsku karmi — pańskie cugi
Wożą mię — troska nic mi nie jest znana —
Więc tu zapłata godna swej zasługi.
Ty zaś, co niby nie dbasz o niczyje
Laski, w lichego służbie będąc pana,
Lichej też za to jadasz chleb gawiedzi. —

Aristipp sobie najwygodniej siedzi
Na każdym wozie. Jeśli u sąsiada
Napatrzył lepszy — zaraz się przesiada,
I znów mu dobrze. Filozofja taka,
Czyżby też tego się trzymała, który
Całą swą sławę włożył w płaszcza dziury,
Gdyby mu w zamian przyszło grać dworaka?
Wątpię. Aristipp nic się tem nie zmiesza,
Że purpurowej szaty na swym grzbiecie
Nie ma, jak cała ucztująca rzesza.
Owszem, w najlepsze widzieć go możecie,
Gdy się już właśnie zacząć ma biesiada,
Jak on w najmiększem łożu się rozkłada.
Nie tak to Kynik. Jego płaszcz dziurawy
Weźcie mu, choćby w zamian za szkarłaty,
To prędzej zmarznie cudak ten kudłaty,