Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom V 162.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

by pana wcześniéj niż mnie do siebie powołać, w takim razie, jeślibym sama na świecie została... powierz mi pan swoje dziecko.“
— Te słowa, pełne uczuć szlachetnych, rozwiewały stanowczo wszystkie moje nadzieje — mówił Benassis. — To téż, z początku słuchałem tylko głosu boleści i późniéj dopiéro znalazłem w nich ten balsam słodki, jakim ona usiłowała ranę moję zabliźnić, z zapomnieniem o saméj sobie. Ale w rozpaczy odpisałem jéj trochę ostro:
„Pani! Ten jeden wyraz przekonywa cię, iż zrzekam się ciebie i jestem ci posłuszny. Jest pewna okrutna słodycz w spełnianiu woli ukochanéj istoty, wtedy nawet, gdy ją z jéj rozkazu opuszczamy. Masz pani słuszność i ja sam siebie potępiam. Zapoznałem kiedyś poświęcenie dziewiczego serca, dzisiaj sprawiedliwém jest, aby moja własna miłość zapoznaną została. Ale niesądziłem, aby jedyna kobieta, któréj duszę mą oddałem, wzięła na siebie obowiązek mścicielki. Nigdy nie byłbym przypuszczał, iż znajdzie się tyle surowości, cnoty może, w sercu, które mi się tak tkliwém i kochającém zdawało. Teraz dopiéro poznaję potęgę mego uczucia; oparło się ono najdotkliwszéj ze wszystkich boleści! pogadzie[1], jaką mi pani okazujesz, zrywając bez żalu węzły, które nas łączyły. Żegnam cię pani, nazawsze! Pójdę z pokorą szukać drogi, na któréj mógłbym zgładzić winy moje, dla których ty pani, będąca moim orędownikiem w niebiosach, okazałaś się bez litości. Może Bóg mniéj od ciebie okrutnym będzie. Cierpienia moje, cierpienia pełne ciebie, ukarzą serce zranione, które wciąż w samotności krwawić się będzie; bo sercom zranionym cień tylko i milczenie przystoi. Żaden już obraz miłości nie wciśnie się do mojéj duszy. Chociaż nie jestem kobietą, pojąłem tak jak ty, pani, że mówiąc: „kocham cię“ wiązałem się na całe życie. Tak, słowa te, które po cichu mojéj ukochanéj szepnąłem, nie były kłamstwem; gdybym się zmienił, pogarda pani byłaby usprawiedliwioną. Pozostaniesz więc pani na zawsze bóstwem méj samotności. Miłość i szczera chęć poprawy są-to dwie cnoty, które wszystkiemi innemi natchnąć mogą; i choć nas przepaść bezdenna rozdzieli, ty pani będziesz dźwignią moich czynów. Choć mi serce napełniłaś goryczą, nie znajdzie się w niém gorzkich myśli dla ciebie; bo kto chce zacząć dzieło odrodzenia, ten ze wszystkich złych naleciałości duszę oczyścić powinien. Żegnaj mi więc pani, żegnaj, jedyne serce, które kocham na tym świecie i z którego jestem wygnany. Żadne chyba pożegnanie nie mieściło w sobie tyle uczucia i tkliwości jak to, które ja ci, pani, teraz przesyłam i które unosi ze sobą życie i duszę, zamarłe na wieki. Jeszcze raz żegnaj mi, pani! pokój tobie, mnie całe nieszczęście.“

Po przeczytaniu obu tych listów Benassis i Genestas patrzyli na

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – pogardzie.