Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom I 189.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Teraz brylanty tracą na wartości z dniem każdym. Brazylia nas niemi zarzuca, wprawdzie są one mniéj białe niż indyjskie, to téż takie, jak noszą jedynie kobiety bywające u dworu. Czy pani tam bywa?
Rzucając te frazesy przypatrywał się ciągle brylantom z niewypowiedzianą radością, przeglądając je jeden po drugim.
— Bez skazy! — wołał — ten ma skazę! oto słomka. Piękne brylanty!
Jego wyblakła twarz była cała oświecona ogniem drogich kamieni, porównywałem go do tych starych zielonawych zwierciadeł, jakie spotykamy czasem w prowincyonalnych zajazdach, które nadają trupią twarz podróżnemu, skoro jest tak śmiały, że się w nich przegląda.
— I cóż? — wyrzekł hrabia uderzając po ramieniu Gobsecka.
Stary dzieciak drgnął. Porzucił swoje zabawki, położył je na biurku, usiadł i stał się napowrót lichwiarzem twardym, zimnym, i gładkim, jak marmurowa kolumna.
— Wiele panu potrzeba?
— Sto tysięcy franków na trzy lata — odparł hrabia.
— Być może! — odparł Gobseck wyciągając z mahoniowego pudełka wagi nieoszacowanéj akuratności, były-to jego klejnoty. Ważył kamienie, szacując na oko (i Bóg wie jak sprawiedliwie) wagę oprawy. W czasie téj czynności twarz jego była naprzemian radosną i surową.
Hrabina była pogrążona w strasznéj zadumie, która w moich oczach przemawiała za nią. Zdawało mi się, iż mierzyła głębie przepaści, w jaką się staczała. W téj niewieściéj duszy były jeszcze wyrzuty sumienia, może usiłowanie jedno, ręka ku niéj wyciągnięta ocalić ją mogła, chciałem próbować.
— Te brylanty do pani należą? — zapytałem dobitnym głosem.
— Tak jest — odparła z obrażoném spojrzeniem.
— Pisz akt sprzedaży z prawem odkupu, gaduło — wyrzekł Gobseck powstając i wskazując mi swoje miejsce przy biurku.
— Pani jest zapewne zamężną? — spytałem znowu.
Żywo pochyliła głowę.
— Ja nie napiszę tego aktu — zawołałem.
— A to dlaczego? — wyrzekł Gobseck.

— Dlaczego? — powtórzyłem, pociągając starca do framugi okna, ażeby zamienić z nim parę słów pocichu. — Ponieważ ta kobieta jest zamężną, kupno będzie nieważne, a pan nie będziesz mógł złożyć się niewiadomością, bo stan jéj w akcie musi być wyrażonym. Byłbyś więc zmuszony zwrócić brylanty, które ci są oddaue[1] a których wielkość, kształt, waga i cena będą opisane.

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – oddane.