Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom I 182.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

najuczeńszego i najzdatniejszego z adwokatów, będę ci przysyłał tyle procesów tego rodzaju, że twoi koledzy pozdychają z zazdrości. Werbrust, Palma, Gigonnet, moi koledzy, powierzą ci swoje sprawy, szczególniéj wywłaszczanie, a Bóg wie ile mają podobnych. Będziesz miał tym sposobem dwie klientelle, tę, którą nabywasz i tę, którą ja ci zrobię. Prawdziwie, powinienbyś mi dać piętnaście procent od moich stu pięćdziesięciu tysięcy.
— Niech i tak będzie, ale ani grosza więcéj — rzekłem z postanowieniem człowieka, który już daléj postąpić nie myślał.
Papa Gobseck zmiękł i zdawał się bardzo ze mnie zadowolniony.
— Zapłacę sam — wyrzekł — twego pryncypała, ażeby dobrze zabezpieczyć swój przywiléj na wartości kancelaryi.
— O, pod względem bezpieczeństwa, co tylko pan żądasz.
— Potém napiszesz piętnaście weksli, każden po dziesięć tysięcy franków.
— Dobrze, byle ta podwójna wartość była jawnie przyznaną.
— Nie — zawołał, przerywając mi Gobseck. — Dlaczegóż chcesz, bym miał więcéj zaufania w tobie, niż ty we mnie?
Zamilkłem.
— Przytém — dodał dobrodusznym tonem — będziesz zajmował się memi interesami bezpłatnie, dopóki będę żył, nieprawdaż?
— Dobrze, z warunkiem bym nie musiał wykładać na żadne koszta.
— Słusznie — odparł — ale także — dodał znowu, przybierając z trudnością dobroduszny wyraz — pozwolisz, bym cię odwiedzał.
— Sprawisz mi pan zawsze przyjemność.
— Tak, tylko rano to byłoby trudno. Ty będziesz miał swoje interesa a ja swoje.
— Przychodź pan wieczorem.
— O nie — zawołał z żywością — ty powinieneś bywać w świecie, widziéć swoich klientów. Ja mam także swoich przyjaciół, swoję kawiarnię.
On miał przyjaciół...
— A więc — rzekłem — czemuż nie przyszedłbyś pan na obiad?
— Otóż to — odparł Gobseck — po giełdzie o piątéj, będę przychodził co środa i co sobota. Będziemy rozmawiali o interesach jak para przyjaciół. Ach! ach! ja jestem czasem wesoły. Dasz mi skrzydło kuropatwy i kieliszek szampańskiego wina, będziem rozmawiać. Wiem dużo rzeczy, które dziś już można powiedziéć, a które cię nauczą sądzić ludzi a szczególniéj kobiety.
— Niech będzie kuropatwa i wino szampańskie.
— Tylko nie rób szaleństw, nie urządzaj domu na wielką skalę. Weź starą służącą jednę tylko. Będę do ciebie przychodził, ażeby