Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom I 142.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Długie i bogate włosy spadały w wielkich puklach na szlachetną szyję i dodawały jeszcze siły i wdzięku jéj twarzy. W postawie i ruchach znać było świadomą siebie potęgę. Tryumfujące szczęście wzdymało lekko jéj różowe nozdrza, spokojna radość widniała w pełnym rozwoju piękności. Był w niéj zarazem wdzięk dziewiczy i rodzaj dumy, właściwéj tym, co są bezgranicznie kochane. Niewolnica i pani chciała być posłuszną, bo wiedziała dobrze, że rządzić mogła.
Była ubraną ze wspaniałością pełną uroku i piękna. Strój jéj składał się z indyjskich muślinów, ale wezgłowia i poduszki wokoło obite były czystym kaszmirem, ale perski dywan zaściełał podłogę obszernéj kajuty, ale czworo dzieci bawiących się u jéj stóp budowało dziwaczne pałace z pereł i cennych klejnotów. Kilka wazonów z sewrskiéj porcelany malowanych przez panią Jaquotot, były rzadkiemi napełnione kwiatami jaśminów meksykańskich i kamelij, a wśród nich małe amerykańskie ptaszki fruwały oswojone nakształt żywych rubinów, szafirów i żywego złota. Fortepian przytwierdzony był do jednéj ze ścian obitych ponsowym jedwabiem, a na nich zawieszone były obrazy małych rozmiarów, ale wybornego pędzla. Zachód słońca Hipolita Schinner znajdował się przy Terburgu, Madonna Rafaela przy szkicu Géricault, a Gerard Dow przyćmiewał portrecistów Cesarstwa.
Na stoliku z chińskiéj laki stał złoty talerz pełen najwyborniejszych zwrotnikowych owoców. Helena zdawała się królową obszernego państwa, wśród buduaru, gdzie jéj ukoronowany kochanek zebrał rzeczy najwytworniejsze, jakie ziemia wydaje.
Dzieci zwracały na dziadka oczy pełne przenikliwéj żywości, a przywykłe żyć wśród walk, burz i niebezpieczeństw, podobni byli do tych małych Rzymian ciekawych krwi i wojny, których namalował David w swoim obrazie Brutusa.
— Jakże to być może? — zawołała Helena chwytając ojca, jak gdyby chciała przekonać się o rzeczywistości tego widoku.
— Heleno!
— Mój ojcze!
Rzucili się we wzajemne objęcia, a z dwóch uścisków, uścisk ojca nie był ani najsilniejszym ani najczulszym.
— Byłeś na tym okręcie?
— Byłem — odparł smutnie siadając na sofie i spoglądając na dzieci, które przypatrywały mu się z naiwną ciekawością. — Byłbym zginął, gdyby...
— Gdyby nie mój mąż — przerwała — rozumiem.
— Czemuż — zawołał generał — trzeba, ażebym cię w ten sposób odnalazł; ciebie Heleno, którą tak opłakiwałem; więc będę musiał ubolewać nad twoim losem...